Każda osoba, która zakładała ogród zdaje sobie sprawę z
ogromnej ilości pracy jaką trzeba włożyć w osiągnięcie najmniejszych efektów.
Niestety założenie ogrodu wiąże się też z nieuniknionymi kosztami związanymi z
zakupem materiału roślinnego, nawozów, odpowiedniego rodzaju ziemi ogrodowej,
materiałów do ściółkowania itp. Decydując się na zakup projektu oraz wynajęcie ekipy
wykonującej założenia projektu na naszej posesji, musimy liczyć się z ogromnymi
kosztami takiej inwestycji. Natomiast posiadając choć odrobinę samozaparcia,
możemy etapami samodzielnie zbudować swój własny zielony zakątek, co daje
ogromną frajdę oraz satysfakcję.
Moja przygoda z ogrodami zaczęła się wiele lat
temu, a ogród wówczas powstał jako założenie amatora ogrodnictwa i był w
zasadzie bardziej tzw. ogrodem testowym. Na własnej skórze bowiem nauczyłam się
jak postępować z roślinami, jak uprawiać określone gatunki i odmiany. Wiele
razy poniosłam porażkę w uprawie, ale dzięki temu nauczyłam się pożytecznych
rzeczy i nabrałam pokory. Pierwszą rośliną posadzoną w moim ogrodzie były
narcyze, które chciałam uratować z wiosennej dekoracji zakupionej w kwiaciarni.
Następnie poznałam doświadczoną ogrodniczkę u boku, której zdobywałam coraz
większe doświadczenie w praktyce ogrodniczej. Początkowo mój ogród powstawał z
materiałów, które miałam w zasięgu ręki, głównie ze względów finansowych. Zakup
roślin był sporym wyzwaniem finansowym, wobec czego nie było już środków na
materiały dekoracyjne. Pierwsze rośliny sadzone w ogrodzie pochodziły od
znajomych, którzy obdarowywali mnie sadzonkami z własnych ogrodów. Z miesiąca,
na miesiąc ogród zapełniał się nowymi pojedynczymi egzemplarzami, a każdy był
dla mnie wówczas wyjątkowy. Po pewnym czasie postanowiłam zakupić większą ilość
roślin poprzez popularny katalog wysyłkowy. Pierwsze róże, za które zapłaciłam
jak na moją kieszeń majątek, niestety nie przetrwały zimy i nie było mi dane
zobaczyć ich pięknych kwiatów. Uparcie nie poddałam się i zakupiłam nowe
sadzonki, tym razem już z szkółki roślin ozdobnych. Tym razem róże przetrwały i
do dziś cieszą mnie co roku pięknym, obfitym kwitnieniem. Obwódki powstawały z
ciosanych kołków drewna oraz posiadanego kamienia piaskowca, który zalegał na
posesji. Nawozy ze względów oszczędności robiłam sama, bądź stosowałam kompost,
który wiozłam ponad 200 km wracając z odwiedzin rodziny na wsi. Czyszczenie
samochodu i wietrzenie było jednym z etapów tej niezwykłej wycieczki po
zdobycze natury. Nawozy robione z pokrzyw wiążą się u mnie raczej z
nieprzyjemnymi wspomnieniami, pełzających po wierzchu mikstury robalami i
nieprzyjemną wonią, lecz skuteczność tego specyfiku wynagrodziła mi poniesione
wysiłki. Kolejnym krokiem były studia związane już z moją pasją do zieleni,
dzięki czemu zyskałam doświadczenie w tworzeniu większych założeń oraz
trafionych kompozycji. Z roku na rok ogród uzupełniał się o nowe nasadzenia i
nowe kompozycje, ale do dziś również do ogrodu trafiają egzemplarze roślin
podarowane od znajomych, które o dziwo rosną zawsze najpiękniej. Każda roślina
sadzona w moim ogrodzie jest traktowana indywidualnie i wyczekuję z niecierpliwością
jej pierwszego kwitnienia. Obecnie jako osoba zawodowo związana z
projektowaniem ogrodów oraz posiadając praktyczne doświadczenie w pracy z
zielenią pragnę przekazać praktyczne porady i ciekawe pomysły swoim czytelnikom
oraz dzielić się z wami swoimi ogrodowymi rarytasami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz